Niby horror jak horror - zemsta po latach, morderca w masce walentynkowego kupidyna, z rzeźnickim nożem w ręku... Niby wszystko typowe, schematyczne. A jednak coś mnie do tego filmu ciągnie. A przecież nie można 'Walentynek' nazwać przerażającym filmem - owszem są momenty, w których człowiek może się przez chwilkę pobać, ale nie przesadzajmy. Więc co ten film w sobie ma?Dla mnie jest to świeżość (świeżość scenerii, pomysłów) i element zaskoczenia.
Lubię 'Walentynki'.