Ten film najlepiej pokazuje to, jak ci "bohaterowie" większości horrorów często ocierają się o niedorozwój umysłowy i robią wszystko w najgorszy możliwy sposób. Reżyserzy idą prawie zawsze na łatwiznę biorąc ludzi, którzy od początku mają na czole napisane "Tępa ofiara" i w wielu sytuacjach aż się proszą o śmierć. Ja się kompletnie nie mogę identyfikować z takimi ludźmi...
Slasherowe ofiary nie mają łatwo - nie słyszą wywołującej ciarki muzyki, nie widzą sugestywnego montażu i nie mają prawa wiedzieć, że prowincja, na której się zatrzymali jest opanowana przez rodzinę kanibali. Widz widzi to wszystko i głównie dlatego jest mu tak łatwo negatywnie oceniać irracjonalne działania bohatera, podyktowane często niewiedzą
otóż to ;) chociaż przyznasz chyba że czasem mogliby się zachować większym instynktem samozachowawczym xD
,,Bardzo się zestarzał, przede wszystkim technicznie oraz przez praktyczny brak jakichkolwiek efektów specjalnych, co w filmie akcji bardzo przeszkadza'' ,,Siedmiu samurajów'' Kurosawy. Facet zadałeś mi nokaut.
Co do Kurosawy, niektóre klasyki się starzeją, inne nie. Siedmiu Wspaniałych, klasyk westernów, pochodzi mniej więcej z tego samego okresu, a zestarzał się dosyć niewiele. Kiedy się ogląda Siedmiu Samurajów z kolei, dzisiaj oczy bolą jak się patrzyna te walki i pojedynki. Pozostaje jedynie interesująca fabuła i przygoda, ale technicznie nie przeszedł kompletnie próby czasu. Już Dyliżans z 1939 roku z Johnem Waynem chyba miał lepsze wykonanie techniczne niż samuraje Kurosawy.
"Kiedy się ogląda Siedmiu Samurajów z kolei, dzisiaj oczy bolą jak się patrzyna te walki i pojedynki."
Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale właśnie skrytykowałeś jedne z najlepszych i najbardziej realistycznych choreograficznie walk w historii kina.
Prawie wszystkie kluczowe momenty walk miały tam miejsce off-screan. Na ekranie widzieliśmy jedynie jak tłumy okładały pałkami bandytów, nigdy ich nie zabijając na naszych oczach. Nawet ten słynny pojedynek samurajów w połowie filmu to był jedynie jeden cios wyprowadzony przez Kyuzo, który był śmiertelny i jego przeciwnik był od nas odwrócony plecami, nie widzieliśmy w ogóle cięcia, jakbym to ja sam kamerą kręcił. Może coś takiego w powojennej Japonii rzucało na kolana techniką, ale dzisiaj, po arcydziełach kina akcji od strony technicznej, nie widziałem ani jednego momentu w filmie Kurosawy, który od strony technicznej by zdawał egzamin dzisiaj. Fabuła była ciekawa i do filmu byłem życzliwy, ale nie mogłem mieć innych refleksji. To, że jest to klasyk, nie zmienia tego, że dzisiejszemu widzowi nie da się pewnych scen brać na poważnie.
Jest wiele slasherów z tępotą, która słusznie zostaje wybita, ale tutaj to chyba jedynie mogliby wcześniej wyrzucić psychola z samochodu.
polecam udanie się do horror house choćby w stolicy, żeby na własnej skórze przekonać się jak to jest być bohaterem slashera. Już NIGDY znajomi, którzy byli, nie mówią, że bohaterzy tychże filmów to idioci- adrenalina powoduje, że pierwsze co to chcesz uciec i myślisz tylko o sobie. Dopiero potem zastanawiasz się w jak słabej sytuacji się znalazłeś.
"Reżyserzy idą prawie zawsze na łatwiznę biorąc ludzi, którzy od początku mają na czole napisane "Tępa ofiara" i w wielu sytuacjach aż się proszą o śmierć"
To brzmi jakbyś uważał, że reżyser po prostu mówi aktorom: "róbcie co chcecie" i wychodzi z planu, wraca po godzinie i zabiera gotowe nagranie. To scenariusz, a nie ludzie z napisem na czole "tępa ofiara".