Podczas rozmowy z agentem CIA, de Niro mówi o wojnach. O tym, że nie ma już tradycyjnych wojen, a najwyższym zagrożeniem jest terroryzm, i nikt tak naprawdę nie przykłada do tego większej wagi. Kilka lat później upadły dwie amerykańskie wieże...
Można go także traktować jako manifestację. "Patrzcie chamy, możemy sterować zdalnie największym mocarstwem". Może to być też krzyk "Ludzie, pobudka, nie dajcie się tak manipulować!" . Nie muszę mówić kogo przypomina De Niro w filmie i w realu. Ciekawa jest postać reżysera (Hoffman). Myślę, że protoplastą był S. Kubrick. Ponoć dokonał mega mistyfikacji na zlecenie rządu , potem chciał to ogłosić. Pod koniec życia bał się otrucia i uciekł z kraju. Dopadł go zawał serca... Smutne, że motłoch (niestety tak trzeba powiedzieć) jest tak tępy i mimo postępu, wykształcenia, wiedzy daje się tak kiwać.
Wojny wojnami – terroryzm i proxy wars to bardzo ogólnikowe stwierdzenia i nawet ślepy by trafił, gdyby "przepowiedział" jakąś wojnę czy zamach terrorystyczny w przyszłości. Ten film zaiste jest zapowiedzią, ale zapowiedzią bardzo konkretnego i – jak się okazało – rychłego wydarzenia. Film, którego fabuła – przypomnijmy – toczy się wokół skandalu, jaki wybuchł w związku z romansem prezydenta z jakąś młodą gąską, i który miał swoją premierę w roku 1997, już w styczniu 1998 doczekał się "realizacji" w postaci afery wokół Billa Clintona i Monic'i Lewinsky. Ten film to podręcznikowy przykład tzw. 'revelation of the method' – zanim inżynieria społeczna wskoczy na kolejny poziom 'mądrości etapu', goje zwykle są przez koszernych (jak to w Hollywood) spindoktorów 'ostrzegani' w mniej czy bardziej zawoalowany sposób.
Boże, kto trzeźwo myślący uważa w dzisiejszych czasach, że wydarzenia z 11 września 2001 roku miały cokolwiek wspólnego z terroryzmem? Ludzie nawet z prostymi faktami się nie zapoznali...
Każdy zdrowo myślący człowiek ... ponieważ terroryzm jest zjawiskiem powstałym w wyniku stosowanie TERRORU, czyli wymuszania działań przez STRACH. To, KTO dokonuje tych wymuszeń ... to już zupełnie inna sprawa.