"Half-Life 2: Episode One" to zupełnie nowa część, oferująca niesamowite przygody w trybie dla jednego gracza. Gracz ponownie wciela się w postać dr Gordona Freemana, by niezwłocznie stanąć w obliczu swoich wcześniejszych poczynań w City 17 i The Citadel. Freeman nawiązuje kontakt z Alyx Vance oraz jej robotem Dogiem i wspólnie rozpoczynają dalsze wspieranie ruchu oporu w walce z siłami syndykatu.
Rozumiem że akcji więcej, dużo się dzieje, podobno poprawiona grafika (nie bardzo to
odczułem) ale długość to jakiś żart. Kiedy myślałem że gra się dopiero rozkręca...ujrzałem
napisy końcowe. Poza tym brak nowości razi, wszystko jest powielane z podstawowego Half
Life 2 a jeden dodatkowy przeciwnik i więcej...
Odnoszę wrażenie, że panom z VALVE zabrakło pomysłów jak ubrać ten epizod. Całość jest lekko chaotyczna i nieprzemyślana. Mamy tutaj swoisty recykling pomysłów dobrze znanych z podstawki. Jakby tego było mało bardzo szybko ujrzymy napisy końcowe, zdecydowanie za szybko. Mimo to to gra, która przykuwa uwagę.