Chociaż Ralph Bakshi nigdy nie słynął z przesadnej dbałości o szczegóły kreski, wizualna strona filmu sprawia wrażenie szarpanego konwulsjami storyboardu albo zaledwie pokazu testowego, nasmarowanego od niechcenia i niesamowicie wręcz niechlujnego. Miejscami rzucają się w oczy rozpikselowane (sic!) skany starych reklam, gdzie indziej razi animacja trójwymiarowa, nadająca obrazowi posmak jakiejś eksperymentalnej gry przygodowej z pierwszych lat ery CD. Ogólne wrażenie jest naprawdę przykre.
więcej